sobota, 1 sierpnia 2015

Rozdział: 3. Otwarte serce - Śnieżka..

Rozdział: 3. – Król Midgardu…
            Minęło kilka dni. Słońce łagodnie przygrzewało na ziemiach Asów i jak zwykle dwaj młodzi książęta bawili się w ogrodzie. Spędzali czas głównie na chowaniu się w drzewach lub krzakach, nieraz najmłodszy syn Odyna chował się również za pomocą magii. Amory niestety nie widzieli już od kilku dni. Loki myślał, że to przez plony, które to powróciły do dawnej świetności i wszyscy znów byli szczęśliwi. Dziewczyna chciała czegoś, on jej to dał i teraz znów został z Thorem, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Kochał brata ponad życie. Oddałby i zrobiłby wszystko, aby ten był szczęśliwy, ze wzajemnością. I choćby miał zacząć kłamać, nie chciał stracić tej więzi. Loki w tamtym momencie był naprawdę radosny.
            Loki wykonał magiczny znak ruchem dłoni i pojawił się przed Thorem chichocząc cicho. Ten wymierzał w jego kierunku z drewnianego miecza. Zaczęli śmiać się i walczyć między sobą. Bawili się w wojny, chowanego i berka, praktycznie bez przerwy. Bardzo lubili te zabawy. Na ich twarzach były radosne uśmiechy i rumieńce zmęczenia, kiedy wieczorami kładli się spać, ówcześnie myjąc się razem. Obaj uwielbiali kąpiele. Loki mógłby spędzać godziny w bali rozkoszując się ciepłą wodą i różnymi, nowymi zapachami. Które to przywożono im najczęściej przez Odyna, Friggę, czy jakiegoś ich przyjaciela, który to wracając z wojny często zgarniał jakiś łup, dla młodych książąt. Raz przywieziono im zapach skunksa z Midgardu, przez co chłopcy okropnie śmierdzieli przez ponad tydzień. Oczywiście nikt nie wiedział jak się pozbyć tego smrodu i od tego czasu zabraniało się brzydkich zapachów. No chyba, iż ktoś chciał stracić głowę, na szubienicy lub zostać potraktowanym przez jakieś inne tortury.
            Thor wycelował w młodszego braciszka z zabawkowej broni i zaczął na niego napierać. Był rad, iż posiada tak wspaniałego brata, jednak nie podobało mu się, gdy musiał wpadać w powietrze, gdy Loki tak po prostu znikał. Thor najczęściej się wtedy przewracał i lądował na zielonej trawie lub wybrukowanej od kamieni ścieżce. Co kończyło się oczywiście płaczem i lamentem, bo „Loki zrobił mu kuku”. Loki oczywiście zabliźniał rany bratu, bo wiedział, jak mocno kocha Thora, a Thor jego.
            Podczas zabaw dzieci, królowa, robiła wianki z kwiatów i miała szczerą nadzieję, że Ci dwaj nie będą znów się bili. Frigga wiedziała, iż niedługo coś się zmieni w życiu Lokiego, sama jednak nie miała pojęcia cóż to będzie. Jej nadnaturalne umiejętności były ograniczone, co do patrzenia w przyszłość, w końcu była kimś na wzór wyroczni. Wiedziała jedno, musiała się cieszyć dniem, bo jej własne były policzone. Już wkrótce jej ciało zostanie spalone na oceanie dusz.
–          Dzieci. – Frigga uśmiechnęła się i spojrzała na swoje pociechy żywo koziołkujące i bawiące się w wysokiej trawie, śmiejąc się przy tym naprawdę głośno. Chłopcy cieszyli się z własnego towarzystwa. Loki zaprzestał okładać magią Thora, a Thor swych zabawowo-morderczych zapędów, które wymierzał swoim drewnianym mieczem w brata, w celu "zabicia go". Oczywiście to była tylko dobra stara gra, jak i trening, przez co Frigga na to nie reagowała. Już raz przez to przechodziła. Raz utraciła swego syna i Niechciała przechodzić tego ponownie! Kobieta westchnęła i uśmiechnęła się rada.
–          Tak, mamo? – Zapytali jednocześnie obaj synowie. Loki skradł bratu nieco dłuższy kosmyk blond włosów z czoła, przez co Thor uśmiechnął się czule i ucałował policzek młodszego brata, na co ich matka się rozczuliła.
            Frigga siedziała na ziemi pośród czerwonych maków i niebieskich, pięknych róż. Kobieta zrywała tylko maki i wplatała je we wianki. Robiła to bardzo umiejętnie. Na jej ustach gościł łagodny uśmiech, a na policzkach widniały lekkie rumieńce. Długie, blond włosy miała zaplecione w jeden warkocz, a na jego czubku była niebieska róża. Kochała swoich mieszkańców, kochała również życie.
–          Dzisiaj przybędzie do nas najbogatszy i najbardziej szanowany człowiek, zamieszkały na Midgardzie, pamiętacie jak się zachowywać? – Zapytała i nałożyła Lokiemu śliczny wianuszek z kwiatów, w których to właśnie siedziała. – Zwłaszcza ty Loki?
–          Oczywiście mamusiu! – Pisnęli równocześnie obaj chłopcy i pobiegli dalej się bawić. Thor złapał za gałązkę i zerwał ją ostrożnie, a Loki ją odbudował, chichocząc, kiedy otrzymał jabłko. Gdy zabawa w berka i chowanego im się nudziła Loki, uwielbiał wtulać się w brata i ukrywać swoją twarzyczkę w jego szyi.
Nagle do uszu królowej dotarły dźwięki, jakby drzwi się otwierały, ale nie zareagowała, ponieważ wiedziała, że to zmiana straży. Matka chłopców beztrosko położyła się na trawie, po czym westchnęła ciężko, powoli zamykając oczy.
–          Oh! Pani, wszędzie królową szukam! – Krzyknął, kobiecy głos. Frigga usłyszała to bardzo wyraźnie, przez co prawie natychmiastowo poderwała się do siadu. –       Midgardczycy przybędą wkrótce, a pani się dziećmi zajmuje.. – Służąca, mająca na sobie ciemnoczerwoną suknię i łagodne rysy twarzy spojrzała na nią, teraz lekko karcąco, na co królowa się zaśmiała.
            Dzisiaj zarówno Thor, jak i Loki mieli poznać jakiegoś nowego chłopca.
–          Oh! – Westchnęła cicho i spojrzała na nią z uśmiechem. – Me dzieci powinny właśnie dlatego być ze mną. Tak bardzo je kocham. Poza tym… Dopiero przybędą za kilka godzin, czyż nie? Więc spokojnie, mogę wypocząć na słońcu. – Ułożyła swoje ciało na powrót w pozycji leżącej, na trawie.
–          A czy jedzenie zostało ustalone? A stroje?
–          Oczywiście Yiester1! – Frigga westchnęła rada, iż może zajmować się swoimi dziećmi.
–          Książęta nie powinny się uczyć teraz panowania nad sztuką mowy? – Zapytała nie pewnie Yiester, przez co kobieta pokręciła głową i wzięła się za robienie wianka dla Thora.
–          Nie. – Odparła. – Dzieci dobrze się bawią, a wydaje mi się, że oni też przysyłają swego księcia? – Uniosła brew i uśmiechnęła się łagodnie, kładąc ręce na kolanach. – Może i moje dzieci by zechciały się bawić z nim? Thor, Loki?! – Krzyknęła kobieta, wstając z trawy. Frigga posiadała na sobie, piękną, tym razem błękitną suknie składającą się w pięćdziesięciu czterech procentach z tiulu oraz w czterdziestu sześciu z atłasu. – Chodźcie do mnie, Yiester, mogłabyś się nimi zająć? Muszę chyżo podążyć do mego ukochanego. Ponieważ ten nakazał mi przybyć, do swych komnat, aby po rozprawiać o dalszych losach naszych dziewięciu królestw. – Frigga ucałowała swe dzieci w policzki i powoli opuściła ogrody, nakładając Thorowi wianek z maków i jednej róży na głowę.
            Yiester skłoniła się lekko i wzięła chłopców za ręce kierując się, z nimi w kierunku jabłoni. Zerwała im po jabłku i pozwoliła na dalszą zabawę.
***
Amora pojawiła się w zamku dokładnie w momencie, w którym chłopcy szli się myć. Byli umorusani od stóp do głów. Dziewczyna przemieniła swoje ubrania, w te należące do służby, aby dowiedzieć się, czemu na Asgardzie jest aż takie poruszenie. Jej ostatnie dwa tygodnie spędzone zostały na Terenie Midgardu, gdzie udzielała pomocy medycznej w nasilających się chrystianizacjach2 ich ludzi. Którzy wierzyli w mity, o Asach, oraz snuła przepiękne baśnie, o tym, iż zna osobiście Thora, i że ten wyrasta na wspaniałego księcia i przyszłego woja.
W końcu Amora znalazła swoją matkę, która była służącą na zamku. Białogłowa posiadała granatowe oczy i ciemnoczerwone włosy z jasnoblond pasemkami, gdzieniegdzie. Był to jej naturalny kolor. Wygląd kobiety przypominał szesnastolatkę, a to wszystko dzięki urokowi, który został na nią rzucony przez pewnego maga, przez co Angera3 była wiecznie młoda i piękna. Kobieta o wieku wiecznej nastolatki uwielbiała zieleń, przez co jej praktycznie wszystkie suknie i stroje były w odcieniu trawy. Dzisiaj wyjątkowo matka Amory przywdziała na siebie ciemnozieloną suknię, oraz płaskie buty w tym samym odcieniu.
Kobieta zwróciła swe zabiegane oczy na swoją jedyną córkę. Uśmiechnęła się do niej i otworzyła usta, aby dowiedzieć się, co też sprowadza tutaj jej jedyne dziecko. Nim Amora zaczęła opowiadać matce o swych problemach dnia codziennego, ta oderwała kawałek świeżo upieczonego, wciąż ciepłego i pachnącego chleba od całości i wręczyła go jej. Następnie sięgnęła po jeden z kubków i podała go swej córze, ówcześnie nalewając tam wody.
–          Za nim zaczniesz pytać, masz, zjedz to…
            Amora z wdzięcznością przyjęła chleb i konsumując go ze spokojem zaczęła wypytywać o zabieganie na zamku i dlaczego wszyscy Asi są aż tak zdezorientowani ,oraz wkurzeni. Głównie dopytywała o to drugie. Zakładając włosy za ucho piękna, młoda matka zaczęła prawić o delegacji z Midgardu, która to miała przybyć już wkrótce. Matka poprosiła swą córę, aby ta zaczęła nalewać ambrozji, jaką był miód pitny gościom pałacowym. Poprosiła ją również o to, by pomogła jej i kilku kobietom w roznoszeniu jedzenia na stoły, ponieważ część służby była wykończona po ostatniej wieczerzy. Odyn wraz ze swoją świtą byli na polowaniu i ubili dzika, a jak dzik to i uczta, jak uczta, to z winem, tańcami i dobrą zabawą. Amora potarła dłonie o siebie, aby je oczyścić, popiła jedzenie wodą i bez wahania zgodziła się i gdy stół został suto zastawiony jej matka zaczęła wypytywać ją o sprawy w Midgardzie. Miała nadzieje, że córka opowie jej wszystko ze szczegółami.
–          Wszystko dobrze matko, lecz na ziemiach Midgardu dzieją się złe rzeczy. Królowie, zaczynają wyrzynać ludzi niewierzących w ich dziwnego, jedynego Boga. To przerażające i dopiero w momencie, gdy użyłam magii na jednym z królów4 ten odszedł, a dwa dni później zmarł. – Dziewczyna zadrżała i spojrzała smutno w oczy matki. – Ich wiara w nas upadnie, prawda? – Szepnęła, a jej głos się załamał.
–          Cóż… – Zastanowiła się młoda matka. – Prawdopodobnie tak. – Westchnęła smutno i zerknęła na córkę.
–          Na brodę Odyna, to wszystko wina właśnie jego! – Krzyknęła oburzona.
–          Nie mów tak, wiesz, że Heimdall patrzy. –  Syknęła cicho jej matka. Podeszła do swej córki i ucałowała jej czoło.
***
            Loki wyszedł z kąpieli, w której tak dobrze się czuł i bawił z bratem. Spojrzał w lustro. Na jego twarzy widniały lekkie rumieńce i uśmiech, a w oczach odbijały się iskiereczki radości, oraz psoty. Pamiętał rozmowę z bratem podczas wczorajszej kąpieli i pamiętał, iż założył się z nim, o to, że tym razem podczas kolacji uda mu się zmienić dobrze, wysmażonego kurczaka w żywą, biegającą kurę. A nie tylko w rozsadzone wszędzie kawałki mięsa, które to zrobił wczorajszego wieczora! Wierzył w to, jak i w to, iż mu się to uda. Loki oderwał wzrok od lustra na chwilę, spoglądając na drzwi.
            Thor wyszedł z łaźni ubrany w spodenki i białą koszulę, zapinaną na dokładnie osiem guzików. Za nim, jak cień biegła służka z kamizelką w odcieniu szarym i czerwoną peleryną ze zdobieniami, tuż przy przypięciach.
–          Powinieneś dać się najpierw ubrać. – Stwierdził z rozbawieniem, czekał. Loki był cierpliwy, lubił czekać. W tym czasie mógł się bawić z bratem, albo robić psikusy wszystkim dookoła. Służąca, której to imienia nie pamiętał w końcu dopadła Thora. Założyła mu jego kamizelkę i pelerynkę i w końcu będzie mogła ubrać i jego. Loki powrócił do obserwacji swojej głowy, na której to miał niesamowity miszmasz, ale nie przeszkadzało mu to. Wręcz przeciwnie, Loki twierdził, iż podobają mu się takie widoki na jego główce.
–          Wiem braciszku, ale tak jest dużo zabawniej… – Zaśmiał się Thor, obserwując brata. Kobieta ruszyła powoli do szaf księcia, gdzie zastała bałagan. No tak, Loki zapomniał o tym, aby to magicznie poukładać, po tym, jak Amora do niego wpadła po raz pierwszy. Kobieta westchnęła cierpiętniczo, ale niczego nie powiedziała, tylko ze spokojem zaczęła układać jego ubrania i dopiero po tym jak to uczyniła wzięła do rąk jedne z wielu szat księcia. Loki wpatrywał się w lustro, które nagle zmieniło odbicie. Przez ćwierć sekundy widział, jakiegoś dorosłego mężczyznę. Był on odziany w ciemnozielone ubrania, na głowie miał rogaty hełm, wyglądający na bawoli lub kozi. Mężczyzna był przykuty do dwóch przeciwległych skał grubymi, magicznymi kajdanami. Na jego szyi była jeszcze obroża równie magiczna co jego okowy na nadgarstkach, które krępowały jego ruchy dostatecznie mocno. Głowę miał nienaturalnie wygiętą do tyłu i opartą o kolejną skałę – i Loki chyba nie chciał wiedzieć, dla czego, naprawdę! Jednak nie to przeraziło najbardziej młodego księcia. Tuż nad głową tego mężczyzny widać było wielkiego, przerażającego węża. Loki nie znosił i bał się tych potworów i nikt, nie wiedział, dlaczego. Za nim była obręcz z kluczem, chroniona była ona jednak przez węża, który to przeciągnięty był przez coś na wzór kraty w taki sposób, że jego łeb mógł spokojnie zrzucać krople jadu do oczu mężczyzny! Jego twarz wygiął ból, gdy trująca toksyna gada spadła z jego otwierającego się pyska wprost do lewego oka i na skórę, prawego policzka. Usta miał on zaszyte, przez co nie mógł nawet krzyknąć. W oczach tego kogoś, robiącego teraz za jego własne odbicie, biła chora wręcz nienawiść. Loki wzdrygnął się mocno i zamrugał kilka razy oczami, a obraz zniknął.
Loki dopiero teraz spostrzegł, że ich niania i służąca w jednym, zapinała mu spodnie, zrobione z czarnego, skórzanego materiału. Do tego miał mieć na sobie białą koszulę zapinaną na tyle samo guzików, co u Thora i zieloną pelerynę z wygrawerowaną literą „A” na plecach. Tak w końcu Loki był Asem i nikt temu nie zaprzeczy.
***
–          Midgardczycy przybyli mój Panie. – Oznajmił wysoki, czarnoskóry mężczyzna z żółtopomarańczowymi oczyma. Ubrany był w złotą zbroje i tego samego koloru hełm przypominający w pierwszej chwili byka. Heimdall, skłonił się przed swoim Panem, klękając przed nim na jedno kolano. Podpierał się on oburącz o miecz. Wyglądał dość przerażająco i mrocznie, przez co młody, przystojny król, patrzący na świat brązowymi oczami, przestraszył się i prawie wpadł z powrotem do portalu. Heimdall go na szczęście zamknął, przez co ten tylko się wyrżnął i usiadł na tyłek. Jego średniej długości, rude włosy zafalowały lekko. Zapewne wszystkie Panny w Asgardzie będą szaleć na jego widok. Odyn stojący u wejścia na Bifrost westchnął jedynie nic nie mówiąc. Tuż przy przybyłym mężczyźnie stał jego dziedzic i ukochana kobieta, równie piękna, co żona Odyna, lecz u Midgardczyków piękno jest ulotne. Syn wyglądał dosyć przeciętnie, jak na tak piękną parę. Miał krótko ścięte rude włosy, do tego zielone oczy po matce, usta również, ale zachowanie, które to dawało dużo do myślenia, po ojcu. Chłopak skrywał się za nogawką Midgardzkiej królowej.
–          Widzę Heimdallu. – Odparł król Asów.
–          Pro-proszę o wybaczenie! – Powiedział praktycznie natychmiastowo i wstał otrzepując swój tyłek z niewidzialnego kurzu. Odchrząknął nerwowo, po czym wyciągnął dłoń w kierunku wyżej postawionego boga.  – Witam nazywam się…
–          Wiem, kim żeś jest Robb6 IV Starku. Jesteś najbardziej szanowanym człowiekiem na waszym, Midgardzkim świecie. – Powiedział spokojnie Odyn i ruszył przed siebie. Robb został w tyle z wyciągniętą ręką do uścisku.
–          Heeej, on zawsze taki jest? – Prychnął Midgardzki król.
–          Cóż mój król jest dobrym władcą. – Rzucił spokojnie, Heimdall wzdychając jednocześnie i podnosząc się z kolana. – Sugeruję podążać za nim. – Rzucił chłodno mężczyzna i wskazał ruchem głowy na przejście do miasta asów.
–          OH! – Zakrzyknął młody król, praktycznie natychmiastowo oraz prawie biegiem ruszył za Odynem. Kobieta ruszyła tuż za nim ze spokojem.. – Odynie! Jeśli liczysz na …
–          To wy, śmiertelni liczycie na naszą pomoc, a nie odwrotnie. – Odyn Przerwał mu w połowie zdania i prychnął cicho. Midgardczyk zacisnął zęby. Mężczyzna miał, cholera jasna, rację. – Tak, więc pójdź za mną bez słowa.
            Weszli do zamku, w którym było mnóstwo straży, która trwała w bezruchu, jedyne co ich różniło od posągów to fakt iż oddychali. Wyglądali jakby byli zrobieni ze stali, a właściwie ze złota i stali. Byli gotowi do ataku w każdym momencie! Młody król przełknął ślinę, ale dodał po chwili na głos wzdychając ciężko.
–          W jaki sposób zechcesz nam pomóc? I co ważniejsze, co chcesz w zamian? Ahh! No i jedna z waszych próbowała – Zawahał się i zadrżał – zabiła króla tamtych. – Rzucił cicho Robb, przechodząc przez długi korytarz, który to kończył się wielkimi drzwiami.
–          Otrzymacie wojsko, w zamian chcę jednak twego potomka, za okres wiosen dziewięciuset.
–          Ale... My, ludzie nie dożywamy, aż tylu! – Krzyknął. – My ludzie dożywamy ledwie czterdziestu wiosen! – Uniósł się spanikowany mężczyzna.
–          Nie zrozumiałeś midgardczyku. – Stwierdził chłodno i lekceważąco Odyn, otwierając mahoniowe drzwi do Sali jadalnej. Thor i Loki natychmiast poderwali głowy, znad pustych talerzy i wstali powoli, tak by nie obrazić króla midgardczyków. Loki miał przerażoną minę, ponieważ zapomniał o tym, iż mają tą ważną kolację i prawie zaczarował kurczaka. – Chodzi o to byś Oddał nam jedno ze swych dzieci za około dziewięćset wiosen. Mężczyzna spojrzał na niego jak na wariata.
–          Skąd mam wiedzieć czy będą mi się rodzić same córy czy też młodzi wojowie?! – Krzyknął i prawie zakrztusił się śliną. Usiedli przy stole.
…******…
            Pisałabym i pisała jeszcze na czterdzieści stron, ale nie ;). Możecie być ze mnie dumni. Będzie nawiązanie do jednego z komiksów Marvela, ale to będzie tylko nawiązanie, więc sami rozumiecie i już wiem, kto będzie królową, wy! Możecie się tylko domyślać i pisać w komentarzach swoje domysły ^^!.


Yiester1 – Moja własna postać, raczej już się nie pojawi w opowiadaniu.. (Wygląd:  http://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/cf/3f/43/cf3f43ba04aed35cfa06a48d24029176.jpg ).
Chrystianizacje2 – Proces usuwania rodzimych wierzeń w rejonie ludu, przez wiarę chrześcijańską. Najczęściej był on prawiony przez krzyżaków, ponieważ to głównie oni zabijali ludzi, aby siać początkowo „dobre słowo”, w późniejszym czasie by się obławiać w łupy wojenne.
 Angera3 – Moja własna postać, raczej już się nie pojawi w opowiadaniu (https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/0d/d4/c3/0dd4c31b6d1581d0b415c23acb4897ef.jpg )
 Króla4 – Jestem ciekawa, czy ktoś się skapnie, o jakim królu mowa. Podpowiedź, mitologia Nordycka, prawdopodobnie między 1120 rokiem, a 1300, ale nie pamiętam dokładnie, kiedy chrześcijaństwo zostało siłą narzucone na Skandynawię.
 Robb Stark5 – Nie jest to moja własna postać, chociaż… Charakterek ma chyba przeze mnie stworzony. Będzie jeszcze ukazany w jednym rozdziale i w dwóch późniejszych, kiedy Loki będzie już u Starka w Stark Tower. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz