Tony: *Przewraca się na drugi bok*
Loki : * kuca przy łóżku i patrzy wprost na Starka*
Tony: *Słodko mlaska przez sen i mruczy coś
dziwnego*
Loki : Napewno ?*patrzy na Rox stojącą nad nim*
Rox : Mnie się pytasz ? Ty to wymyśliłeś.
Tony: *Pociera ręką o nosek*
Kushina: *Układa palec na ustach**Skradu się, skradu
^^"""*
Loki : *patrzy na Kushine* a ty tu po co ?
Rox : *wzdycha * Decyduj się , Loki!
Kushina: Mnie tu nie ma! =="" *Fuczy* Jeszcze..
Loki : I tak cię widzę... No dobra * bierze z szafki
tajemniczą tubke* Przygotuj się, Stark...
Stark: *Otwiera oczy i patrzy pół przytomnie na to
co się dzieje O_o"*
Kushina: Serio? *Odwraca się na pięcie i wychodzi
ciągnąc dziewczynę* Dajmy im chwilę dla siebie! Później i tak będą nago, to się
nagapisz*
Stark: *Patrzy na Lokiego nieprzytomnie, po czym
orientuje się, że się całują* O_O!
Rox : Już? * patrzy na Kushine, ta kręci głową* *
rozgląda się * Teraz ? * pyta z nadzieją w oczach* *wzdycha ciężko widząc
odpowiedź przeczącą*
Kushina: Nie! Chodź na piwo *Śmieje się* * Po piwie
*
Tony: Zabiję Cię.. *Mruczy* Mój seksowny, męski
tyłek!
Kushina: *Gryzie bana i śmieje się*
Loki : *patrzy na Starka* Nie mów że ci się nie
podobało *uśmiecha się złośliwie*
Rox : *słucha uważnie*
Tony: Ymm.. No... Emm... Ymm! Dawaj jeszcze raz..
Takie przeprosiny, to ty chyba lubisz?
Rox : *robi wielkie oczy i wpatruje się w obu z
narastającym zainteresowaniem*
Loki : * podchodzi do Starka* Owszem. Nawet
bardzo...
Kushina: *Łapie dziewczynę i zasłania jej oczy*
Musimy już iść..
Tony: *Szepcze coś seksownie do ucha Lokiego* To z
tobą zrobię za chwilę! *Muska jego usta*
Rox : *zaczyna się wyrywać * Zostaw! Zawsze
przerywasz w najciekawszych momentach! Nigdzie nie idę!
Loki: *mruczy z aprobatą, nie zwracając uwagi na
nikogo oprócz Starka*
Vivi: Hahaha! Mam przeczucie, że muszę się z Kushioną schować gdzieś głęboko w czeluściach Helheimu, bo po tym rozdziale będziesz miała ochotę nas zabić... Nie poddawaj się: próbuj pisać, jeśli kiedyś to zrobisz z chęcią przeczytam :*
Acheza: Mam nadzieje, że mój rozdział tez Ci się spodoba :D
Vivi: Hahaha! Mam przeczucie, że muszę się z Kushioną schować gdzieś głęboko w czeluściach Helheimu, bo po tym rozdziale będziesz miała ochotę nas zabić... Nie poddawaj się: próbuj pisać, jeśli kiedyś to zrobisz z chęcią przeczytam :*
Acheza: Mam nadzieje, że mój rozdział tez Ci się spodoba :D
Rozdział: 2. –Asgard Birds…
Kłamiesz!
Otworzyłem
oczy, wstałem gwałtownie i podszedłem w stronę, z której dochodził ten
nieznośnie irytujący dźwięk. Oczywiście trafiłem do miejsca gdzie spał Thor.
- Thor!
– Warknąłem i kopnąłem go z całej siły. Blondyn spadł z łóżka, nie obudził się,
a co gorsza nadal wydawał te irytujące odgłosy. Wyszedłem z pokoju i oparłem
się o drzwi. Chrapanie Thora nie było jedyną rzeczą, która nie pozwalała mi
spać. Czułem się jak zwierzę. Osaczone, zamknięte w klatce. Nie mogłem uciec. Nie
miałem pojęcia co się stanie kiedy wrócę do Asgardu.
Na
pewno czeka mnie sąd, ale jaki zapadnie wyrok? Prześladowały mnie wizje
śmierci. Nawiedzał mnie obraz Helheimu. Coraz bardziej ogarniały mnie ciemności
i strach. Wszystko było zamglone.
Skierowałem
się w stronę kuchni. Rozejrzałem się powoli. Nigdy nie zrozumiem Midgardczyków.
W lodówce zobaczyłem mleko, była to chyba jedyna rzecz na tej planecie, której
obecność znosiłem. Usiadłem na krześle barowym. Czułem się tu nieswojo. Nie
mogłem znaleźć sobie miejsca. Miałem wrażenie, że wszystko wokół mnie atakuje
co było dość irracjonalne, ale tu wszystko było inne.
Nikomu
bym się do tego nie przyznał, ale nie tylko wyrok mnie przerażał. Wszystko było
tu obce, nieprzyjazne. W pokoju panował półmrok. Schowałem twarz w dłoniach,
nie tak miało być. Odchyliłem głowę do
tyłu. Poczułem jak ktoś mnie obserwuje. Kto jest na tyle głupi żeby zachodzić
mnie od tyłu? Odpowiedź sama pojawiła mi się w głowie: Anthony Stark. Czego ten
śmiertelnik ode mnie chcę?
- Co ty tu robisz, Stark? – Zapytałem
cicho, nawet na niego nie patrząc. Mężczyzna odburkną coś w odpowiedzi. Nie
słuchałem go. Jego obecność wystarczająco działała mi na nerwy. Chociaż pomysł
z zaczarowaniem go w jakieś stworzenie był niezły. Spojrzałem z nienawiścią na
dwie srebrne obręcze zapięte na moich nadgarstkach. Kiedy spróbowałem użyć
magii zaczynały być gorące jakby ktoś niedawno wyją je z ognia. To poniżające.
Milioner zapytał, dlaczego nie śpię.
- Spanie
z Thorem w jednym pokoju to męka, a tak ogólnie to mar… –przerwałem, po co ja
mu cokolwiek mówię? Mówienie mu, że obawiam się wyroku Odyna to jak
samobójstwo. – Właściwie… Co Cię to
obchodzi, żelazna puszko po tych pieprzonych fasolkach?
- Ludzka
ciekawość… - No tak oczywiście. Brunet usiadł naprzeciwko mnie, nasze
spojrzenia się skrzyżowały. Co za idiota. Patrzył mi prosto w oczy. Wystarczyło
kilka sekund, aby wkraść mu się do głowy.
Na
razie skupiłem się na wymyślaniu, jakim torturom go poddać. Cały czas mówiłem
coś do miliardera, żeby się nie zorientował. Zacząłem pleść iluzję. Poczułem
piekący ból. Zacisnąłem zęby. Nie przerwę zabawy tylko z tego powodu!
Patrzyłem
na wydarzenia jakby z boku. Stark leciał w dół, a ja na nim. Nie do końca był
to ja, nie był to także mój klon. Byłem rozdzielony. Jęknąłem cicho. Skupiłem
się na jego nadgarstkach, poczuj mój ból
Stark. Poczuj!
- Będę
Cię zabijał kawałek po kawałku. Centymetr po centymetrze twoje ciało będzie
całe moje! Będziesz błagał, prosił i płakał… – Szeptałem. Byliśmy około metra
nad ziemią. Milioner zacisną oczy. Kiedy je otworzył siedział już w swojej
wierzy naprzeciwko mnie. Moja klatka piersiowa unosiła się szybko, ból mijał.
Podniosłem się z krzesła barowego i zacząłem kierować się do wyjścia. Brunet
usiłował mnie zatrzymać zaczepkami słownymi. Obdarzyłem go lodowatym
spojrzeniem. Nie tak łatwo mnie sprowokować.
- Nie
skończyłem – Warknął miliarder.
- Ale
ja tak… - Wyszedłem z pomieszczenia, rzucając mu na od chodne krótkie bezczelne
spojrzenie i odparłem na jego pytanie: – Jeszcze jedno, piję mleko, bo to
jedyny, Midgardzki trunek, który mi smakuje. – Obecność Starka przestała już
mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie. W mojej głowie zaczął malować się
wspaniały plan… Plan, przez który uda mi się zasiąść na tronie!
Westchnąłem
cicho.
Wróciłem
do pokoju. Położyłem się na swoim łóżku, które było obok mego brata. Czułem się
jak zwierzę. Osaczony, zamknięty w klatce. Nie mogłem uciec, bo miałem
kajdanki, a z drugiej strony Thor i Stark. Nie miałem pojęcia co się stanie
kiedy wrócę do Asgardu.
Czeka
mnie sąd, to pewne. Jednak… Jaki zapadnie wyrok? Przecież Wszech Ojciec, mnie nienawidzi i może nawet zabić! Tak…
Prześladowały mnie wizje śmierci. Nawiedzał mnie obraz Helheimu. Coraz bardziej
ogarniały mnie ciemności i strach. Wszystko było zamglone. Rozejrzałem się
powoli. Czułem się tu nieswojo. Nie mogłem znaleźć sobie miejsca. Miałem
wrażenie, że wszystko wokół mej osoby atakuje mnie. Cóż to było dość
irracjonalne, bo w końcu… Tu wszystko było inne!
Nikomu
bym się do tego nie przyznał, ale nie tylko wyrok mnie przerażał. Wszystko było
tu obce, nieprzyjazne. W pokoju panował półmrok. Schowałem twarz w dłoniach,
nie tak miało być.
Na
domiar złego zaczęła mnie boleć głowa. Zdecydowaniem nie powinienem tworzyć tej
iluzji, ale nie mogłem się powstrzymać. Przymknąłem oczy i skupiłem się na
bólu. Poczułem pieczenie na nadgarstkach. No tak kajdanki. Nawet leczyć się nie
mogę. Cholera jasna! Wszystko się wali. Spojrzałem w bok.
Thor
obudził się i zaczął podnosić z ziemi.
- Loki?
Dlaczego spałem na ziemi? – Obdarzyłem go lekceważącym spojrzeniem.
- Chrapałeś…
– Syknąłem złowrogo.
- Coś
się stało? Źle wyglądasz. – Szepnął
smutno, siadając na swoim łóżku. Ja prychnąłem.
- A
jak myślisz? Jak mam się czuć? – Podniosłem się do siadu. – Jak mam się czuć.
- Sam
sobie naważyłeś tego piwa, bracie.. – Nie widziałem powodu żeby cokolwiek
odpowiadać. – To teraz je wypij.. – Dodał. – Jutro wracamy do Asgardu. Doktor
Selvig pomógł przy przygotowaniu tesseractu.
Zacisnąłem
zęby. Dalej milczałem. Tesseract. To byłą jedyna rzecz, dzięki której mógłbym
uciec. Gdybym go wykradł, może i by się udało. Tylko gdzie bym się przeniósł.
Asgard z pewnością odpada, a… Jötunheimr? To był nawet dobry pomysł. Po śmierci
Laufeya zapewne mają tam bałagan. Przydałby się ktoś, kto uporządkuje to
wszystko. Ale jak to zrobić…?
W
sumie to jestem synem Laufeya, więc to powinno ułatwić sprawę. Oczywiście
niektórym jednak może podobać się bezkrólewie, zdecydowanie wtedy łatwiej
manipulować innymi Lodowymi Olbrzymami. Chociaż… Trzeba być ostrożnym. Nadal jednak pozostaje problem tesseractu,
musiałbym sam go uruchomić, nie zdążyliby wtedy zareagować. Przeniosę się do
Jötunheimr. Wszystko idealnie, jednak całość zależy od tego co zbudował Selvig.
- Nie
martw się, Loki. Na pewno jakoś się ułoży. – Thor wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co?
- Będzie
dobrze, zobaczysz. – Spojrzałem na brata, mężczyzna uśmiechał się łagodnie.
Prychnąłem.
- Dobrze!?
Posłuchaj sam siebie Thor. Dobrze!? Naprawdę sądzisz, że będzie dobrze?! –
Zacisnąłem usta w wąską linię i spojrzałem w bok. Kątem oka jednak, nadal
obserwowałem blondyna. Gromowładny wstał i podszedł do mnie. Nagle Thor objął
mnie.
- Idioto!
– Warknąłem wściekle - Puszczaj mnie. Już! - Zacząłem się szarpać.
- Bracie...
proszę… – Wyszeptał błękitnooki.
- Puść
mnie albo przysięgam, nie wyjdziesz z tego pokoju o własnych siłach! To, że mam
tek kajdanki nie znaczy, że jestem bezbronny! – Kopałem go, drapałem i
szarpałem się. Krótko mówiąc robiłem wszystko żeby ten cholernik mnie puścił. –
Zostaw mnie! Zostaaaw!
Thor
w końcu mnie puścił. Spojrzałem na niego z nienawiścią. Blondyn tylko westchnął
cicho. Na jego twarzy malował się wielki smutek. Thor odwrócił się do mnie
plecami, następnie siadając na łóżku.
Sam
nie wiem, dlaczego, ale zacząłem odczuwać coś dziwnego, jakby… Jakby… Robiło mi
się głupio? Przecież on chciał dobrze prawda? Zamknąłem oczy. Nie… To nie było to… Ja nie cierpię Thora!
Nienawidzę go, bo Odyn zawsze go faworyzował, lecz najbardziej nienawidzę go za
to, iż mnie zdradził! Nie było go, gdy najbardziej na niego liczyłem! Oddaliłem
od siebie wszelkie wątpliwości i uczucia. Trzeba się teraz skupiać, na czymś innym.
Nie
miałem zamiaru dłużej tu siedzieć, wstałem i skierowałem się do łazienki.
Byłem
zbyt nieprzytomny, zbyt wściekły na Thora i na samego siebie żeby usłyszeć, iż
ktoś jest pod prysznicem. Chwyciłem za klamkę i otworzyłem drzwi. Kiedy
wszedłem do środka zobaczyłem pod prysznicem Starka. To co robił, z pewnością
nie można było nazwać kąpielą. Stanąłem jak wryty.
Powinienem
wyjść, a nawet wybiec, ale… Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Stałem tak i
gapiłem się oszołomiony. Po chwili usłyszałem jęk milionera. Coś spłynęło po
jego ręce. To mogło być nawet zabawne, tak wielki playboy, miliarder! Anthony
Edward Stark, znany, jako Tony Stark, musi masturbować się sam. Byłoby to
zdecydowanie bardziej zabawne w momencie, w którym nie stałbym teraz w łazience
i na to nie patrzył. Przełknąłem ślinę. Stark oparł się o drzwi kabiny.
Przyjrzałem
mu się uważnie, w sumie gdyby się tak przyjrzeć… Te zroszone od szamponu,
brązowe włosy, wcale tak nie odrzucają, a spięte, mokre od ciepłej wody plecy
były bardzo seksowne, które teraz zwolna się rozluźniały, prócz tego… cóż…
Stark miał całkiem nie zły tyłek.
Pokręciłem
głową. Nie! Zdecydowanie muszę bardziej panować nad swoimi myślami. To co przed
chwilą nastąpiło było nie do przyjęcia. Całe szczęście, że brązowooki stał
tyłem do mnie. W innym wypadku byłbym już martwy, spójrzmy prawdzie w oczy,
jeśli się stąd nie ruszę, a milioner mnie zobaczy pewnie mnie zabije.
Zrobiłem
krok w stronę drzwi. Jak na złość Stark obrócił się właśnie wtedy. Przez chwilę
gapił się na mnie w osłupieniu, a zaraz potem na jego twarzy pojawiło się
wredne rozbawienie.
Mężczyzna
otworzył drzwi od szklanej kabiny, następnie podszedł do mnie, pochylając się
nad moim uchem. Mężczyzna wciąż miał na twarzy kpiący uśmieszek. To było
naprawdę straszne do znanie. Zacisnąłem
oczy. W końcu nie lubiłem.
- Masz
pięć Sekund… – Wysyczał złowrogo do mojego ucha.
- Na
co Stark? – Zapytałem otwierając powoli oczy.
- Na
to, żeby spieprzyć… – Warknął stając na palcach.
- Jesteś
niższy, słabszy i… – Teraz to ja się uśmiechnąłem. – Całkiem nagi.
- Wiesz,
że to jest sekunda, żebym przyzwał zbroję i Cię załatwił, tak, że się nie
pozbierasz? – Prychnął rozbawiony.
- Wiem,
jednakże ty też wiesz, iż te wasze Midgardzkie rzeczy nie są na tyle silne,
żeby mnie usidlić w jednym miejscu?
- Sugerujesz
mi, że chcesz uciec? – Zapytał,
odpowiedziałem mu kłamstwem doskonale przewidując jego kolejne słowa.
- Nie…
– Powiedziałem poważnie.
- Kłamiesz…
– Westchnąłem cicho.
- Tak,
kłamię Stark. – Odparłem pewny siebie.
- I
znów to robisz! Eee… – Zrobił głupią minę.
- To
też jest prawda… – Mruknąłem rozbawiony patrząc jak mężczyzna się wścieka. Ktoś
otworzył drzwi z drugiej strony i…
…******…
Kushina: Nie krzycz po mnie musiałam Cię wyciągnąć,
bo byś się jeszcze dołączyła i tyle by było xD! *Puszcza oczko*
Było śmiesznie XD Nir musicie jeszcze uciekać do Helheimu. Jakbyście tam trafiły, już byście nie wróciły a ja chcę poznać ciąg dalszy ;)
OdpowiedzUsuńScena z Thorem, trzymającym Lokiego w uścisku obłędna, a ta z Tonym rozbrajająca XD
Czekam na next.
Pozdrawiam,
Viv
Hehe, jeszcze dzisiaj tak się nie śmiałam. Scena z Tonym pod prysznicem po prostu rozwaliła mnie na łopatki xD. Rozbrajająca, tak to dobre słowo, Viv.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się jej, ale myślałam, że coś zaskakującego się wydarzy. Już nawet sobie nie wyobrażam co będzie dalej.^^
Rozdział świetny, czekam na następny i pozdrawiam.
Umrzyj Trynkiewiczu komuś z prysznicem jaja robić! scena pod prysznicem? e[epickości brak granic ;*b Ja to tam tatusia Tonego lubię tak że pozdrowienia dla niego. Jestem naprawdę ciekawa co ci tam pod kopułą siedzi seryjnie! pośpiesz się z kolejnym rozdziałem bo mnie ciekawość zżera miśku ;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lupin