sobota, 1 listopada 2014

Rozdział: 1. – Asgard Birds:

Uwaga notka z autopublikacji napisana została w dniu 25.10.14r., sprawdzona w całości w dniu: 29/30.10.2014r. :*!!


Pozdrawiam i bez dłuższego przeciągania zapraszam na notkę. Następna za tydzień pisana przez Roxan ;*!

Loki: *Wpada na scenę* Stark! Zabije Cię! *Krzyczy Loki*
Kushina: *Wertuje kartki opowiadania i unosi nagle brew* Laufeyson! *Krzyczy i rzuca czar, uspokojenia* Dziękuje.. *Uśmiecha się wrednie* Teraz mów, czego dusza pragnie.. *Wciąż lekceważąco nie zerka na niego tylko gapi się w kartki*
Loki: Spójrz na mnie! *Krzyczy zły jak osa*
Kushina: Po co? *Przenosi wzrok na tablet*
Loki: Po prostu spójrz! *Warczy*
Kushina: *Unosi złote, jak u kota oczy i patrzy na Boga* No i co?
Loki: *Gleba*
Kushina: . . .  *Parska śmiechem* Aaa.. Masz coś białego na twarzy xD *Śmieje się podejrzliwie ;]*
Loki: To nie to.. *Macha rękami* *rumieni się mocnoo! O_O"""*
Kushina: A! Winny się tłumaczy! Hahaha.. *Ziewa* Dobra; łap.. *Rzuca mu mokre chusteczki*
Loki: Dzięki.. *Ściera białą, lepką maź*
Kushina: Spoko.. ^^""
Viv: Jeśli Ci się tak bardzo podobają FrostIrony to czemu też ich nie piszesz? ^^..
Acheza: Dziękuję i zapraszam do czytania :D!! !!


Rozdział jest wam dziewoje moje dwie dedykowany ^^!
Rozdział: 1. – Asgard Birds:
                        „Loki…
            Obudziłem się ze strachem w oczach, krzykiem na ustach i w pozycji półsiedzącej, a w dodatku wpatrzony w szklany sufit. Nie wiedziałem, co mi się śniło, ale byłem pewny, że były tam zielone oczy.. Dopiero, co skończyliśmy wojnę z Chitauri, a mnie już nawiedzały koszmary. Półprzytomny, lecz świadomy rozejrzałem się po salonie, mojej willi. Dopiero po jakimś czasie dostrzegłem intruza w mojej kuchni. Pepper i tak nie było u mnie, więc to nie mogła być ona. Biedna, pewnie siedzi nad jakąś papierkową robotą… Tęsknię za nią. To jednak nie zmienia faktu, iż niechciana osoba, kręciła się po moim domku! Sam Jarvis, chyba wziął sobie wolne do jasnej cholery!
            Ruszyłem wolno do pomieszczenia obok. Przypomniałem sobie w połowie drogi, że miałem gości. Thor i Loki byli w mojej willi. Byłem ciekawy, który z braci buszował po mojej kuchni. Miałem nadzieje, że to właśnie był blondwłosy, bóg piorunów. Oparłem się bokiem o framugę wejścia do przestronnej, włożonej podgrzewanymi, dużymi kaflami. Postawiłem bose stopy na ciepłej podłodze z błogim uśmiechem na twarzy.
            Niestety.. Myliłem się. Właśnie zastanawiałem się, co robiłem przed tym jak zasnąłem w salonie, gdy ujrzałem go. Te kruczoczarne włosy sięgające nieco więcej niż do ramion. Lewa ręka z pomalowanymi na czarno paznokciami, zgięta w miej więcej kąt prosty i oparta o stół, przysłaniała twarz i piękne zielonkawe oczy, które wpadały nieco w odcień szaroniebieski. Loki siedział w kuchni i popijał coś. Była to prawdopodobnie biała ciecz. Dostrzegłem go i to co robi pomimo ciemności panującej w pomieszczeniu. Tak, Loki siedział w niecałkowitym pół mroku. Wyglądał jakby był zamyślony, ale mimo to sprawiał wrażenie na naprawdę rozluźnionego, czarna koszulka swobodnie na nim zwisała. Na sobie miał jeszcze zielone bokserki. To był strasznie dziwny widok. Widziałem jak unosi szklankę do warg i upija z niej spory łyk, jak powoli biały płyn znika z jego szklanki w ustach następnie w spływa mu do gardła. Bezszelestnie wszedłem do pomieszczenia, które było łączone z salonem jedynie dwoma schodkami.
-          Co ty tu robisz, Stark? – Zapytał smętnie. Spojrzałem na niego zmęczony i wzruszyłem ramionami. Zastanawiałem się jak on zgadł, że tu jestem, ale nie zadam mu pytania w stylu „Skąd wiesz, że to właśnie ja?”.
-          To mój dom i mogę robić, co mi się żywnie podoba i to ja powinienem za dać Tobie to pytanie. – Burknąłem zmęczonym tonem.. Popatrzyłem na mężczyznę. – A poza tym, co mi zrobisz? Zaczarujesz mnie w żabę księżniczko?
-          To jest fenomenalny pomysł, po czekaj zaraz to zrobię! – Uderzył dłońmi o kolana i spojrzał na mnie wściekle. Metal na jego nadgarstkach za brzęczał. – A nie… No zobacz; przecież nie mogę! – Prychnął sarkastycznie. – Mam kajdanki, życie jest wprost cudowne. – Warknął przez zaciśnięte zęby Loki, na co ja parsknąłem śmiechem.
-          Nawet ty kłamco byś dał temu rady… – Uśmiechnąłem się swoim wielkopańskim uśmieszkiem Pana i władcy, po czym poklepałem go po plecach. – A tak serio, czemu nie śpisz, Reniferku? – Nie byłem zainteresowany, co mi odpowie, lecz miałem nadzieje, że się do wiem, co siedzi we łbie tego psychola.
-          Spanie z Thorem w jednym pokoju to męka, a tak ogólnie to mar… – Zauważyłem, że zaczyna się otwierać, ale to trwało tylko chwilę, bo sekundę później zobaczyłem w jego oczach, żal, przemieniający się w ból i nienawiść, aż w końcu tą samą obojętną pustkę. – Właściwie… Co Cię to obchodzi, żelazna puszko po tych pieprzonych fasolkach?
-          Ludzka ciekawość… – Burknąłem, przeklinając samego siebie. Usiadłem naprzeciwko niego. Nic się nie dowiedziałem. – A właśnie… Ty tak na poważnie? – Zapytałem sięgając po czystą szklankę i nalewając do jej wnętrza whisky, przyłożyłem ją do ust i spojrzałem w te zielone oczyska. – Pijesz mleko?
            Loki zerknął to na mnie to na swój napój i znów na mnie, po czym uśmiechnął się wrednie pod nosem.
-          Skąd ta pewność, że TO, co pije to mleko? – Zapytał, a ja wyplułem z wnętrza ust trunek, którego właśnie upiłem spory łyk.
-          Jesteś ohydny, Loki! – Rzuciłem wkurzone spojrzenie na niego.
-          Zdejmij mi tej kajdanki, to Cię znów wyrzucę przez okno… Ale tym razem ze skutkiem ostatecznym. – Mruknął rozbawiony.
-          A ja mam lepszy pomysł dla Ciebie, Reniferku! – Mruknąłem. Loki prychnął cicho. – Nie odepnę Cię, zaś ty mnie nie wyrzucisz przez okno. – Syknąłem przez zęby. Chłopak jęknął, a ja uśmiechnąłem się wrednie, gdy zauważyłem jego ból. Nadgarstki, na których był zapięty metal zajarzyły się lekką czerwienią. Czarnowłosy zawył, zjeżdżając z krzesła barowego!  – Widzisz już, co się dzieje, jeśli będziesz chciał kogokolwiek skrzywdzić magią!
            Loki zacisnął zęby na wardze i zawył. Chwilę później jego kajdanki pękły, zamieniając się w pył. Dosłownie sekundę widziałem krew na jego nadgarstkach. Nie było tam skóry! To było cholerne, żywe mięso! Dopiero po chwili zorientowałem się, że lecę w kierunku cholernej szyby i to szkło pęka. Tak zostałem pchnięty przez dłoń Lokiego. Nie miałem swoich bransoletek, przywołujących zbroję, co spostrzegłem się dopiero teraz. Kurwa, kurwa, kurwa! Zamrugałem nie ufnie, gdy poczułem tego skurwysyna nad sobą! Musiał się przemieścić.
-          I co? Zabijesz mnie? – Zapytałem chłodno.
-          Niee, to było by zbyt piękne… – Loki zrobił poważną minę szepcząc mi te słowa do ucha. – Wiesz, co? – Zrobił pauzę. Zatrzymał mnie pół metra nad ziemią. Jego dłonie ułożyły się na moich i złączyły się ze sobą, po chwili poczułem piekący, rwący ból w obu dłoniach. – Będę Cię zabijał kawałek po kawałku. Centymetr po centymetrze twoje ciało… – Przesunął palcem po moim nadgarstku, ból szedł za każdym jego ruchem. – … będzie całe moje! Będziesz błagał, prosił i płakał… – Zaśmiał się jak psychol. Mówił prawie… Jakby erotycznie? I nagle upadliśmy na ziemię.
            Zacisnąłem oczy na chwilę, a gdy je otworzyłem, siedziałem w kuchni. Loki siedział naprzeciwko mnie i obserwował moje oczy. Warknąłem chłodno, a mój oddech przyspieszył! Sam nie wiem jak to się stało, ale byłem w jego cholernej iluzji!
-          Jara Cię to? – Bardziej stwierdziłem niż spytałem wściekły łapiąc gwałtownie powietrze do ust, Loki również to robił. Jego klatka piersiowa unosiła się i opadała gwałtownie. – Co kryje twoja wkurwiająca dusza, dupku? – Zapytałem cicho. Chłopak odwrócił się i wstał, po czym ruszył do wyjścia z pomieszczenia.
-          To było tylko ostrzeżenie. Szybko się uodparniam. – Loki odwrócił głowę w moim kierunku, a następnie spojrzał na mnie, znad ramienia. Rozchyliłem usta.
-          Nie skończyłem! – Warknąłem cicho. Osz cholera jasna, ale z niego dupek!
-          Ale ja tak… – Burknął chłopak. – Jeszcze jedno, piję mleko, bo to jedyny, midgardzki trunek, który mi smakuje.
            Wyszedł, zostawiając mnie samego z wieloma pytaniami i myślami…
…******…
Kushina: Loki, a tak na poważnie.. Co to było..? *.*"" *Wskazuje na chusteczkę xD*
Loki: Yyyyy... Mleczko z tubki, ^^""..
Ten obrazek mi się strasznie podoba :D !! !! !! !!...

3 komentarze:

  1. Mleczko w tubce XD Rozwalasz system XD
    *chwila na ochłonięcie*
    A teraz czas na komentarz. Dziewoja bardzo ładnie dziękuje za dedykację. Rozdział jest CUDOWNY! Cód, miód i orzeszki. Tak się wczułam. Uwielbiam ten parring, gdyż nigdy nie wiadomo kto jest na górze. Raz niby Tony dominuje, jednak Loki pokazuje mu że to złudne, wtedy Tony bierze się do roboty i sprawy się odwracają. Ukazałaś to doskonale! Płaczę, że kontynuacja dopiero za tydzień. ..

    Powiem Ci, że kiedyś już próbowałam napisać FrostIron, ale się do tego nie nadaję... Pozostaje mi siedzieć i czekać na Wasz ^^
    Pozdrawiam,
    Viv

    OdpowiedzUsuń
  2. czy mnie oczy nie myla? dedykacja? ahh^^... czegoż chcieć więcej? dziekuje dziewojo droga! xD Co do rozdzialu to bardzo mi sie podoba, Tony i Loki moga być świetnym duetem. już to widać! to jak ich przedstawiasz wychodzi Ci świetnie... ta iluzja bombowa. cudownie opisana, wczułam się... gratulacje. czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj jestem tu tak nawet tu przed Lupin nic się nigdy nie ukryje xd Rozdział bardzo mi się podobał ale jeśli chodzi o związki homoseksualne no to pewnie większość uznaje mnie teraz za komunistę bo nie bardzo mnie takie cos kręci nie wiem jak jest z tobą .Spoko [piszesz i pomimo tej małej niedogodności staram się rozumieć i widzieć to w dobrym świetle ;)
    Pozdrawiam Lupin

    OdpowiedzUsuń